wtorek, 31 lipca 2012

The Fifth.

Wyruszyliśmy krótko przed szesnastą i po około pięciu minutach byliśmy na miejscu. Wahałam się nad wyjściem z samochodu, ale zaryzykowałam. Weszliśmy do jego kremowego domu, gdzie od razu przywitały mnie siostry Zayna. Mam szczęście, bo są bardzo sympatyczne. Po przedstawieniu się weszliśmy do salonu, gdzie siedzieli jego rodzice. Na widok swojego jedynego syna wstali i wyściskali go, łącznie ze mną.
- Wow, synu! - wydusił pan Malik, gdy mnie zobaczył.
Uśmiechnęłam się nieśmiało i zarumieniłam. Pogawędziliśmy jeszcze z całą rodziną i poszliśmy do pokoju Safaa'y. Był bez mebli, a podłoga przykryta była jakąś folią. Wyciągnęłam z torby fioletową farbę, miała różowawy odcień. Razem z Malikiem wzięliśmy po pędzlu i zaczęliśmy malować. Umilaliśmy sobie czas jakimiś historyjkami czy rozmowami. Czasami robiliśmy sobie krótkie przerwy. Po kilku godzinach znudziło mi się to trochę, wzięłam swój pędzel, namoczyłam go i... Przejechałam po włosach Mulata robiąc na nich różowawą, pionową kreskę. Zamurowany chłopak od razu dotknął włosów i spojrzał na rękę. Wybuchnęłam głośnym śmiechem i patrzyłam na niego w osłupieniu, oczekując na jego pierwszy ruch. Zayn momentalnie zbliżył się do mnie i zanim zdążyłam zareagować namalował mi kreskę od obojczyka aż do policzka. I tak zaczęła się walka. Po niecałych dziesięciu minutach w pokoju zjawiła się rodzina Mulata i gdy tylko nas zobaczyli cały pokój ogarnęły salwy gromkiego śmiechu. Powiedzieli żebyśmy to zostawili i że to dokończą. Sprzeciwialiśmy się, ale to nic nie dało. W sumie została tylko jedna ściana, więc skończyliśmy sprzeczkę.
- Idźcie się umyć do łazienki - powiedziała jego mama, nadal zanosząc się śmiechem na nasz widok.
Zrobiliśmy jak nam kazała. Szybki Malik, oczywiście pierwszy pochwycił prysznic i wciągnął mnie do kabiny, zamykając ją. I zaczął lać mnie wodą, szczerząc się przy tym jak mysz do sera.
- Ej! Ja się tak nie bawię! - krzyknęłam i ruszyłam na niego.
Mocno się w niego wtuliłam, jednocześnie go mocząc. Wykorzystałam moment jego nieuwagi i wyrwałam mu prysznic, lejąc na niego i mocząc go jeszcze bardziej. Bitwę tą przerwaliśmy namiętnymi pocałunkami, które ja zaczęłam.
- Spryciula! - przezwał mnie i wypiął na mnie język.
Potem jakoś się osuszyliśmy i przebraliśmy w jego stare ciuchy. Następnie byliśmy już w drodze do domu, gdzie przebrałam się w swoje ciuchy i gdzie zjedliśmy obiad.
- Liam zerwał z Danielle. Są teraz przyjaciółmi - rzucił nagle podczas posiłku.
Zakrztusiłam się pizzą.
- To on miał dziewczynę? - spytałam, na co pokiwał głową.
- Tak. Ale nie patrzył na nią, tak jak na twoją przyjaciółkę, Jasmine.
Wiedziałam - pomyślałam szczerząc się.
- Więc? On zakochał się w Jas, powiadasz?
Mulat pokiwał głową.
- To dobrze - rzuciłam.
- Czemu?
- Bo ona w nim też - odpowiedziałam posyłając mu znaczący uśmiech, na co zrobił to samo.
Gdy skończyliśmy już jeść, rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, a Malik poleciał za mną, żeby jak mi wyjaśnił w drodze upewnić się że nikt mnie nie porwie. Na to usprawiedliwienie przewróciłam oczami i przyspieszyłam. Pod drzwiami stało, uśmiechając się całe One Direction.
- Ktoś potrzebuje pomocy?! Superman jest tutaj! - krzyknął Lou z jakimś kocem na plecach i robiąc pozę Supermana w locie "wleciał" do domu, robiąc przy tym śmieszne miny.
Śmiejąc się weszliśmy za nim. W salonie zastaliśmy Louisa tańczącego do piosenki. Nagle znowu rozbrzmiał dzwonek. Poszłam otworzyć, bo Zayn zajęty, próbował uspokoić z Liamem resztę. W drzwiach stała Jas.
- Musimy pogadać, ale same. Nie tutaj, chcę ci kogoś przedstawić - powiedziała.
Spojrzałam na nią i ruchem głowy wskazałam, aby szła za mną. Poszłyśmy do chłopaków. Kiedy tylko zobaczyła Liama zarumieniła się i spojrzała w podłogę. A Li uśmiechał się szeroko, chłonąc ją wzrokiem.
- Zayn... Mogę z Jas pojechać na miasto? Proszę... Nie będziemy długo.
Mulat spojrzał na mnie uważnie, a potem na Jasmine.
- Hmm...  - zamyślił się. - No nie wiem...
Zrobiłam błagalną minę.
- Ale wynagrodzisz mi to? - spytał, a wszyscy zrobili "Uuuuuuuuuuu!".
- Oczywiście, ukochany! - rzekłam z uśmiechem i pocałowaliśmy się, na co oczywiście wszyscy znowu zareagowali okrzykiem: "Uuuuuuuuuu!".
Razem z J ruszłyśmy do wyjścia i ubierałyśmy się.
- Hej! Moment! Zaczekaj! - krzyknął Malik, kiedy już miałam chwycić klamki.
- Czapka - bąknął i wsunął mi na głowę czarną czapkę.
Już prawie dotknęłam klamki, kiedy chrząknął. Odwróciłam się ze zdziwioną miną.
- Zapomniałaś jeszcze o rękawiczkach, szaliku i komórce, żebym mógł w każdej chwili do ciebie zadzwonić a ty do mnie. - wyrzucał z siebie podając mi rękawiczki i oplatając mnie ciepłym szalikiem.
A ja kręciłam głową z dezaprobatą. Jak wreszcie podał mi komórkę wyszłyśmy na podjazd i wsiadłyśmy do auta Jas. Kiedy zapięłyśmy pasy, spojrzałam w stronę ganku, gdzie zobaczyłam energicznie machającego Mulata. Roześmiałam się i odmachałam mu. A Jasmine odjechała odśnieżoną ulicą, zabierając nas w stronę centrum.




Wróciłam!! :P

3 komentarze:

  1. Świetne opowiadanie, na prawdę ;) Pare dni temu znalazłam Twoje opowiadanie pisane z Twoją przyjaciółką i doprowadziło mnie tutaj, z czego jestem bardzo zadowolona ;) Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Witamy ponownie!:)
    Cóż będę długo mówić. Rozdział jest fajny, no i Zayn jest taki opiekuńczy... Awww :)
    Czekam na następny!
    Pozdrawiam, Magda :)

    OdpowiedzUsuń